CIASTECZKA

piątek, 7 września 2012

Mons Kallentoft i jego cykl "Cztery pory zbrodni"



Wróciłam właśnie z biblioteki i wiadomo ze nie z  pustymi rekami. Tym razem skromnie tylko trzy książki. Miedzy innymi  ta która dziś za prezentuje:
Mons Kallentoft "Śmierć letnia porą". Wybrałam ją chyba tak przekornie na zakończenie lata. A tak całkiem poważnie to muszę się przyznać ,że wybór był na łapu capu byle kryminał i byle gruby. Bo czasu nie miałam na rozmyślania.

A oto i w/w książka:








O Autorze:
Mons Kallentoft, autor skandynawskich powieści kryminalnych, urodził się w roku 1968. Dorastał w małym miasteczku Linköping. Jego pierwszą powieścią była "Pesetas" ( 2000 r.) , później powstało kilka mniej znanych dzieł tego autora. Jednak największe uznanie zdobył Kallentoft pisząc książkę"Ofiara w środku zimy" .Powstała ona w roku 2007  i trafiła na pierwsze miejsca list bestsellerów.Główną bohaterką cyklu "Cztery pory zbrodni  " jest komisarz Malin Fors.
Pozostałe powieści które okazały się w tej serii:

„Ofiara w środku zimy”(premiera 28 lipca 2010)
„Śmierć letnią porą”(premiera 16 listopada 2010)
„Jesienna sonata”(premiera 28 czerwca 2011)
„Zło budzi się wiosną” (9 kwietnia2012)
v "Piąta pora roku" (premiera 21 sierpnia 2012)

Niestety wybór książek w pospiechu to nie jest dobry pomysł. Po pierwsze moją swego rodzaju dewiacją jest  aby książki powstające w cyklach  czytać w kolejności ich powstawania  ( a ja zaczęłam od drugiej). 
Po drugie obiecałam sobie kiedyś ze skandynawskich  kryminałów czytac  już nie będę , bynajmniej nie przemawia prze zemnie żaden rasizm ani inne ograniczenie ot po prostu jakoś moje ciało i dusza źle tolerują taki rodzaj twórczości.
 Uwielbiam czytać  książki ,bo pozwalają mi oderwać się od rzeczywistości, pogłębić myślenie analityczne i zwyczajnie dają mi dużo przyjemności.
Kiedy skończyłam książkę "Śmierć letnią porą " byłam trzy razy na nie.

1. Nie dość ,że nie oderwałam się od rzeczywistości to fikcja literacka stworzona przez autora  zaczęła żyć w moim umyśle. i nie nie było to miłe. Przeżyłam prawdziwe chwile grozy kiedy rano po skończonej lekturze  musiałam przejść parkiem do pracy( a chodzę ta trasą praktycznie od kiedy potrafię samodzielnie się poruszać) i nigdy nie miałam tak mocnego wrażenia ,że coś lub ktoś czai się w mroku.
2.Co do myślenia analitycznego to ni w ząb nie mogłam wywnioskować kto jest morderca. Odniosłam wrażenie, że sam autor chyba zdecydował się w ostatnim momencie.
3. Tak wiem, że kryminały to nie dobranocki dla dzieci i są z racji swego gatunku dość drastyczne i okrutne. Ale dobry kryminał ma w sobie tak wyważone proporcje ,że dla mnie jest przyjemny
tutaj było jak dla mnie zbyt mroczno i zbyt zawile. Przestępstwa na tle seksualnym na nieletnich i to w wykonaniu nie zrównoważonej psychicznie kobiety o homoseksualnej orientacji to dla mnie chyba za wiele. Również sam styl powieści jest dość trudny, momentami nużący. Na dokładne dziwne wstawki  z  przemyśleniami zmarłych dziewczynek. Być może są osoby ,którym ta książka się spodobała, ba może nawet cały cykl uważają za swego rodzaju arcydzieło literatury kryminalnej. Ja do tych osób się nie zaliczam i raczej  nie skusze się na pozostałe powieści( być może ciekawsze) tego autora. Niesmak i trudny do wyjaśnienia lęk jaki we mnie pozostawiła ta lektura skutecznie mnie zniechęca.

tutaj dla zainteresowanych recenzja tej książki innych osób.

Drożdze na zdrowie


Tak jak już wspominałam mam straszne problemy z paznokciami i włosami. Na rożnych blogach wyczytałam ,że dobre efekty daje picie drożdży ,wiec zawzięłam się i pije codziennie od 1 września.
 Pierwszy kubeczek to był prawdziwy koszmar ale teraz musze przyznać ze nawet mi smakuje :) O efektach wiadomo nie pora jeszcze wspominać, bo to zaledwie tydzień. Co do minusów to faktycznie cera sie pogarsza ale u mnie trwało to pierwsze trzy dni. Wyrósł mi mega wielki pryszczol. Porostu gigant jakiego nigdy wcześniej chyba nie miałam. Na szczęście jeden i na tym chyba koniec.

Receptura jest banalnie prosta:
Paczkę drożdży( takich zwykłych do ciasta) dziele na cztery części i 1/4 wrzucam do kubeczka i zalewam wrzątkiem. Podobno to ważne bo surowych(żywych) drożdży pic nie wolno. Zostawiam na jakieś 5 minut i dodaje odrobinę mleka, mieszam i pije. Jak dla mnie to polaczenie jest ok. ale można dodać kawę lub inne dodatki smakowe wedle uznania.
Osobiście znam jeszcze jeden sposób na spożywanie drożdży i będę go stosować jeśli ten z mlekiem mi sie znudzi. Drugi przepis to takie szybkie smarowidełko do chleba. Cebulkę kroimy drobniutko i podsmażamy na minimalnej ilości tłuszczu, dodajemy taką sama ilość drożdży jak w pierwszym przepisie i gdy sie rozpuszcza a trwa to dosłownie kilka sekund wyłączamy. Ewentualnie solimy i podajemy pieprzu. ciepłą pasta smarujemy chlebek.
Drożdże w swoim składzie zawierają łatwo przyswajalne białko, niewielką ilość tłuszczu i spore ilości witamin grupy B: B1, B2, B6, PP, witaminę D, a także kwas pantotenowy