CIASTECZKA

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Kremowa zupa z selera

Bardzo polecam tą pyszną zupkę.  Robi się ją bardzo szybko. Szczerze nie sądziłam ,że jest aż tak smaczna i zasmakuje wszystkim moim domownikom.

1 duży seler korzeniowy
Bulion warzywny
Suszona włoszczyzna
gałka muszkatołowa
curry
sól
pieprz

Selera obieram i kroje w dość duża kostkę  W garnku rozgrzewam odrobinę oliwy i przesmażam na niej seler około 5 minut. Następnie zalewam bulionem , dodaje susz warzywny i gotuje , aż seler będzie miękki. Zupę miksuje na gładką masę (można przetrzeć przez sito) doprawiam do smaku solą( jeśli bulion był mało słony)  pieprzem,curry i gałka muszkatołową. Gotowa zupę posypałam serem i podałam z grzankami.



niedziela, 21 kwietnia 2013

Sernik na zimno czekoladowo-kajmakowy

Naszła mnie ochota na sernik, a że nie mam talentu do tradycyjnych serników padło na sernik na zimno. Długo szukałam inspiracji a jednocześnie chciałbym wykorzystać zapas gorzkiej czekolady,której nikt nie chce zjeść. 
Mój serniczek wyszedł pyszny i jak większość wypieków zniknął migiem.

Składniki masy:
1 kg serka w wiaderku (taki do serników)
cukier
tabliczka gorzkiej czekolady
żelatyna
masa krówkowa

Składniki spodu:
1 duże opakowanie herbatników (tak ok 250 g)
100 g masła lub margaryny

Najpierw zrobiłam spód serniczka. Herbatniki pokruszyłam i wymieszałam z roztopionym masłem. Ciasto powinno mieć konsystencje mokrego piasku. Wykleiłam nim tortownice i włożyłam na 30 minut do lodówki.

Ser zmiksowałam z cukrem(jeśli jest zbyt gesty ,dodaje odrobinę mleka). Masa ma być słodka lecz nie przesłodzona( niestety nie wiem ile cukru dałam bo sypałam na oko) czyli kwestia gustu i smaku. Masę podzieliłam na dwie części. Czekoladę rozpuściłam  w mikrofali bo szkoda mi czasu na kąpiele wodne :) i dodałam do pierwszej porcji masy serowej delikatnie mieszając. Opakowanie żelatyny rozpuściłam w niewielkiej ilości wody( tak aby żelatyna się rozpuściła  i podzieliłam  na pół). Do drugiej porcji sera dodałam kilka łyżek cieplej masy krówkowej i również dokładnie wymieszałam. Do każdej masy wlałam rozpuszczoną żelatynę i wymieszałam. Na spód herbatnikowy wylałam masę czekoladową a po kilku minutach krówkową. Odstawiłam w chłodne miejsce do stężenia. Kiedy przyszłam zrobić kilka fotek okazało się ,ze sernik nosi wyraźnie ślady spożycia :)
Pozdrawiam.

sobota, 6 kwietnia 2013

Troche literatury na pochmurny dzień :)

Polskim współczesnym pisarzem, którym zachwycam się już od kilku lat jest Mariusz Czubaj. Właśnie skończyłam czytać najnowszą książkę pisarza" Zanim znowu zabiję" i stwierdziłam, że podzielę się z wami pozytywnymi odczuciami. Streszczać książek wiadomo nie będę , kto jeszcze nie czytał niech żałuje.
Jeżeli lubicie dobre kryminały, jeżeli do tego lubicie polską literaturę to z całego serca polecam książki tego autora. Pierwszą przeczytaną przeze mnie książką, która wyszła z  pod pióra Mariusza Czubaja ( oraz równie wspaniałego Marka Krajewskiego) była "Aleja samobójców". Bardzo wciągająca i intrygująca  powieść oraz  ciekawy sposób narracji. Słuchałam również audiobooka czytanego przez autorów. Sama przyjemność słuchać książki którą czyta jej autor.....
Po "Alei samobójców", którą pochłonęłam w jedną noc :) siłą rozpędu sięgnęłam po kolejną książkę tego duetu "Róże cmentarne". Jest ona kontynuacja poprzedniej powieści, powraca główny bohater, który tropi seryjnego morderce.
 Solowa twórczość Mariusza Czubaja ,to napisał w przeciągu czterech lat wspaniała trylogia o przygodach Rudolfa Heinz'a. Składają się na nią:
  •  21:37 ( 2008)
  • Kołysanka dla mordercy ( 2011)
  • Zanim znowu zabiję ( 2012)
Bardzo polubiłam komisarza Rudolfa Heinz'a , lubię pierwszoosobowy sposób narracji i styl w jakim książki są pisane. Mam szczerą nadzieje ,że "Zanim znowu zabiję" nie będzie ostatnią powieścią pisarza ponieważ mam niedosyt i chce jeszcze ,jeszcze. 






 
 




piątek, 5 kwietnia 2013

Pasztet

Dziś przepis na nasz ulubiony pasztet, który zawsze znika w błyskawicznym tempie. Zrobienie go jest bardzo proste , choć czasochłonne, ale naprawdę warto.

Składniki:
  • 1,5 kg udek drobiowych( lub mięsa drobiowego tzw. gulaszowego drobiowego)
  • 0,5 kg wątróbki drobiowej
  • 0,5 kg boczku świeżego (lub mniej jeśli wolimy mniej tłusty,  jednak tłuszczyk jest potrzebny, żeby pasztet nie wyszedł za suchy)
  • tacka warzyw taka jak do rosołu( marchewka, pietruszka,seler,por itp.)
  • 1 duża cebula
  • 2 bułki kajzerki
  • czosnek
  • sól
  • pieprz
  • liście laurowe
  • ziele angielskie
  • gałka muszkatołowa
  • tymianek
  • 2 jajka
Gotuje rosołek na udkach lub mięsie drobiowym. Dodaje warzywa (oprócz cebuli), ziele angielskie, liść laurowy i sól. Mięso musi ugotować się do miękkości czyli ok. 1 godziny do 1,5 godz. na wolnym ogniu. Cebulkę siekam i podsmażam na oleju, dodaje wątróbkę drobiową obrana z żyłek i tłuszczyków i  podsmażam. Boczek gotuje do miękkości.  Ugotowane i usmażone  mięsa studzę a następnie miele. Ja robię to trzykrotnie , ponieważ lubię pasztet o gładkiej konsystencji, ale to kwestia gustu. Bułki namaczam w rosole , który został mi po ugotowaniu udek. Miele je i dodaje do mięsa. Warzywa z rosołu, również możemy dodać jeśli lubimy( ja dodaje sama zmieloną marchewkę.  Dodaje jajka, gałkę muszkatołową i przyprawy. Wyrabiam ręką na jednolita masę,  musi być ona lekko kleista. jeżeli jest zbyt sucha dolewam rosołu. Wyrobioną masę przekładam do jednorazowych foremek keksowych i piekę około godziny w średnio nagrzanym piekarniku, aż góra pasztetu się zrumieni. Z takiej ilości składników wychodzą mi 4 pasztety (w najmniejszych foremkach).

środa, 3 kwietnia 2013

Głośne „NIE” dla budowy ogromnej fermy norek pod Wrocławiem.

Głośne „NIE” dla budowy ogromnej fermy norek pod Wrocławiem.link



Marchewka glazurowana


Pierwszy raz natrafiłam na taką marchewkę czytając blog margarytki,który bardzo lubię i cenie. Pomyślałam czemu nie i jeszcze tego samego dnia kupiłam mrożone marchewki. W pierwszym zamyśle miały być podane na świąteczny obiad ,ale oczywiście Zuza jest starą sklerotyczką i zapomniała :D Tym oto sposobem marchewki swój kulinarny debiut mają dzisiaj. Wiadomo nie byłabym sobą gdybym trzymała się przepisu, ale tym razem szczerze przyznam ,że powinnam. Po pierwsze rozgotowałam marchewki ,które ugotowały się błyskawicznie i podczas mieszania zaczęły się rozpadać :( . Nie miałam też masła tylko margarynę i w smaku baaardzo ją czuć niestety( następnym razem dam masło) cynamon mi wyszedł ,a garam masalę trochę bałam się dodać, wiec dodałam sam imbir. Z miodem było też krucho, bo ktoś mi go bezczelnie wyżarł i miałam jedynie taki przywieziony przez mamę z wakacji z szyszką w środku (chyba jakiś leśny). Jednak mimo tych przeciwności losu marcheweczka wyszła bardzo pyszna. Słodycz marchewki i miodu fajnie przełamuje pieprz i imbir. Polecam.



Do marchewki glazurowanej potrzebowałam:

  • 800 g mini marchewek mogą być mrożone( u mnie 2 opakowania)
  • sol
  •  pieprz
  • imbiru 
  • cynamonu
  • 2 łyżeczki płynnego miodu
  • 1 łyżka świeżego masła
Marchewki ugotować w osolonej wodzie tak żeby były lekko twarde(mnie się nie udało). W rondelku roztopić masło ( nie margarynę!!!) dodać przyprawy i miód. Do gorącego masła wrzucić marchewki i podsmażyć kilka minut ,aż się lekko zeszklą i pokryją glazurą. Po fakcie wyczytałam,że można dodać odrobinę octu winnego i może kolejnym razem też dodam.
  

wtorek, 2 kwietnia 2013

Kartoffelsalat wg. przepisu wujka Fritz'a

Kartoffelsalat to oczywiście nic innego jak sałatka ziemniaczana. Przepis na ta sałatkę mam chyba od 15-20 lat i tyle lat już ją robię ponieważ jej wykonanie jest niemal dziecinnie proste. Pierwszy raz widziałam jak przyrządza ja mój wujek Fritz a z racji tego ,że ja niezbyt dobrze mówiłam po niemiecku( żeby nie powiedzieć ,że ni w ząb :) ) a wuj Fritz po polsku umiał tylko  dzień dobry i na zdrowie, była to lekcja polegająca wyłącznie  na obserwacji. Wiem ,że wersji sałatki ziemniaczanej są setki ja szczerze  polecam ten :

Do jej wykonania potrzebujemy:
  • 1 kg ziemniaków ( muszą to być ziemniaki sałatkowe , które można bez problemu kupić ,w każdym większym sklepie lub takie , które na 100 % nie zmienią się w pure )
  • opakowanie ogórków kiszonych
  • 1 duża cebula ( ja dałam czerwona ,ale każda inna może być)
  • 1 kostka bulionu warzywnego( najlepiej takiego domowego ale z kostki też może być, bo jadłam i żyje)
  • zielona pietruszka(zapomniałam kupić a szkoda bo bardzo pasuje)
  • pieprz do smaku
Ziemniaki trzeba wyszorować i ugotować w mundurkach w osolonym wrzątku. Miękkie, ale nie rozgotowane ziemniaki studzimy i obieramy ze skórki a następnie kroimy w kostkę raczej średniej wielkości. Cebule drobno siekamy i dodajemy do ziemniaków a następnie wrzucamy pokrojone ogórki. Wszystko mieszamy i lekko zakwaszamy wodą z ogórków, ale ostrożnie tak żeby nie było za bardzo słone.  Dodajemy 200 ml ciepłego bulionu i posiekana natkę pietruszki. Zostawiamy na min 2 godziny , by składniki się przemacerowały.
 

P.S. przepraszam za jak zwykle minimalistyczną ilość sałatki tak to znowu "resztówka' :(  niestety jestem nie reformowalna i zapominam robić zdjęcia przygotowanym potrawą.